niedziela, 29 marca 2015

Tarta cytrynowa

Czy dzieliłam się już z wami moim ulubionym przepisem na tartę cytrynową? Nie? No właśnie tak mi się zdawało... Tarta, która z niego wychodzi, jest bardzo krucha, masa mocno cytrynowa, kwaśna, a białka ścięte, ale nadal puszyste. Przepis znalazłam w książce "Kuchnia z Zielonego Wzgórza. Przepisy L.M. Montgomery" autorstwa Elaine i Kelly Crawford. Dlaczego w ogóle książka ta wpadła mi w ręce? Oczywiście ze względu na moją młodzieńczą miłość do Ani z Zielonego Wzgórza - w podstawówce przeczytałam wszystkie tomy tej powieści. Kiedy zobaczyłam tytuł "Kuchnia z Zielonego Wzgórza" na półce w księgarni, naturalnie wydobyłam z portfela resztki moich oszczędności i kupiłam za nie tę piękną książeczkę. Całość jest bardzo ciekawa nie tylko dla wielbicieli kuchni, ale również dla fanów samej Maud - ilustrowana jest jej zdjęciami rodzinnymi, w wielu miejscach dołączone są fragmenty z dziennika pisarki, albo jakieś ciekawe historie związane z pochodzeniem przepisu. Placek cytrynowy akurat posiada właśnie taką interesującą historyjkę - jestem pewna, że chcecie jej posłuchać:
Jednym okiem śledzę swoją pisaninę, drugim obserwuję masę do placka cytrynowego. Przypomina mi się komplement, którym zostałam obdarzona zeszłej niedzieli - angielski komplement. Gościliśmy doktora Schofielda, lekarza - misjonarza z Korei. To bystry, acz pozbawiony taktu człowiek, który niczego się nie boi. Chyba podziela typową dla Anglików pogardę dla prymitywnych mieszkańców kolonii, ale po zjedzeniu drugiej porcji cytrynowego placka powiedział: "P r z y n a j m n i e j naprawdę potraficie zrobić placek cytrynowy" (Podkreślenie moje). Pamiętam, że jedyny komplement, jaki wypowiedział pod moim adresem wuj Leander, był taki, że piekę najlepsze ciasta. I kto twierdzi, że droga do serca mężczyzny nie wiedzie przez żołądek? Mogłabym mówić językami ludzi i aniołów - czego bynajmniej nie robię - a z pewnością nie wzbudziłoby to entuzjazmu doktora Schofielda. A plackowi się udało. [Elaine i Kelly Crawford, Kuchnia z Zielonego Wzgórza. Przepisy L.M. Montgomery, tłum. Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007]

Do zrobienia tego wspaniałego, zachwycającego wszystkich placka będziecie potrzebować:
na ciasto
2 szklanki mąki tortowej
1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklankę smalcu, margaryny, tłuszczu wytopionego z mięsa (ja osobiście dodaję po prostu kostkę masła)
na masę
1 szklanka cukru
2 łyżki skrobi kukurydzianej
starta skórka i sok z jednej cytryny
1/8 łyżeczki soli
1 całe jajko
2 żółtka
1 szklanka wody
na bezę
2 białka
2 łyżki cukru

Zaczynamy od przygotowania ciasta. Mąkę przesiewamy z proszkiem i solą, dodajemy zimny tłuszcz i rozrabiamy ciasto widelcem, aż utworzą się małe grudki. Dodajemy porcjami lodowatą wodę - tyle żeby uzyskać gładkie ciasto. Gotowe ciasto rozwałkowujemy i wylepiamy nim foremkę do tarty (moja ma średnicę 26 cm, spokojnie starczyłoby też na większą). Ciasto należy podpiec - w moim piekarniku wystarczy 15 min w 180C by się zaczęło rumienić.


Składniki na masę (poza szklanką wody) łączymy dokładnie w misce. Wodę wlewamy do górnego pojemnika garnka do gotowania na parze i kiedy się zagotuje, wlewamy wcześniej przygotowaną mieszankę (nie trzeba mieć koniecznie profesjonalnego sprzętu, wystarczą dwa garnki postawione na sobie - w dolnym gotuje się większa ilość wody, w górnym masa cytrynowa). Gotujemy około 15 min, aż masa zgęstnieje. Potem wystarczy ją lekko ostudzić i wylać na spód. Masę można spokojnie zrobić dzień wcześniej, trzeba tylko pamiętać, żeby miseczkę przykryć folią (inaczej zrobi się kożuch, jak na budyniu).

Białka ubijamy na sztywno z cukrem i rozprowadzamy na placku. Jeśli nie chcemy robić dekoracji wyciskanej szprycą, wystarczy odrobinę lżejsze ubicie, wtedy białko łatwiej rozprowadza się na masie.

Placek trzeba jeszcze przyrumienić, piekąc przez 5 min w 220C.


I oto jest! Na pewno będzie wam smakować ;)