Jednym okiem śledzę swoją pisaninę, drugim obserwuję masę do placka cytrynowego. Przypomina mi się komplement, którym zostałam obdarzona zeszłej niedzieli - angielski komplement. Gościliśmy doktora Schofielda, lekarza - misjonarza z Korei. To bystry, acz pozbawiony taktu człowiek, który niczego się nie boi. Chyba podziela typową dla Anglików pogardę dla prymitywnych mieszkańców kolonii, ale po zjedzeniu drugiej porcji cytrynowego placka powiedział: "P r z y n a j m n i e j naprawdę potraficie zrobić placek cytrynowy" (Podkreślenie moje). Pamiętam, że jedyny komplement, jaki wypowiedział pod moim adresem wuj Leander, był taki, że piekę najlepsze ciasta. I kto twierdzi, że droga do serca mężczyzny nie wiedzie przez żołądek? Mogłabym mówić językami ludzi i aniołów - czego bynajmniej nie robię - a z pewnością nie wzbudziłoby to entuzjazmu doktora Schofielda. A plackowi się udało. [Elaine i Kelly Crawford, Kuchnia z Zielonego Wzgórza. Przepisy L.M. Montgomery, tłum. Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007]
Do zrobienia tego wspaniałego, zachwycającego wszystkich placka będziecie potrzebować:
na ciasto
2 szklanki mąki tortowej
1/4 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklankę smalcu, margaryny, tłuszczu wytopionego z mięsa (ja osobiście dodaję po prostu kostkę masła)
na masę
1 szklanka cukru
2 łyżki skrobi kukurydzianej
starta skórka i sok z jednej cytryny
1/8 łyżeczki soli
1 całe jajko
2 żółtka
1 szklanka wody
na bezę
2 białka
2 łyżki cukru
Składniki na masę (poza szklanką wody) łączymy dokładnie w misce. Wodę wlewamy do górnego pojemnika garnka do gotowania na parze i kiedy się zagotuje, wlewamy wcześniej przygotowaną mieszankę (nie trzeba mieć koniecznie profesjonalnego sprzętu, wystarczą dwa garnki postawione na sobie - w dolnym gotuje się większa ilość wody, w górnym masa cytrynowa). Gotujemy około 15 min, aż masa zgęstnieje. Potem wystarczy ją lekko ostudzić i wylać na spód. Masę można spokojnie zrobić dzień wcześniej, trzeba tylko pamiętać, żeby miseczkę przykryć folią (inaczej zrobi się kożuch, jak na budyniu).
Białka ubijamy na sztywno z cukrem i rozprowadzamy na placku. Jeśli nie chcemy robić dekoracji wyciskanej szprycą, wystarczy odrobinę lżejsze ubicie, wtedy białko łatwiej rozprowadza się na masie.
Placek trzeba jeszcze przyrumienić, piekąc przez 5 min w 220C.
I oto jest! Na pewno będzie wam smakować ;)